niedziela, 25 marca 2018

Konfrontacja grupowa [7]

— Musimy pogadać. — I chyba to były słowa kluczowe, od których powoli zaczęliśmy się ogarniać. Heather wytarła zasmarkany nos, ja odchrząknąłem, udając, że wcale cichym pstryknięciem palców nie wysuszyłem mokrych plam na białej koszuli, a Dexter wcale, ale to wcale, nie starał się zaprzyjaźnić z otoczeniem na sposób znany tylko kameleonom, powinny go za naruszenie praw autorskich pozwać, choć nie wtapiał się w otoczenie tak dobrze, jak one.
— Wiem, ale ja ciągle nie mogę nic powiedzieć. — Skrzyżowałem własne spojrzenie z tym należącym do chłopaka, gdy ten zmarszczył z niezrozumieniem brwi.
Dlaczego? To pytanie zostało niewypowiedziane, ale jakoś ciągle tam krążyło między nami. Czemu znikła, czemu nie było z nią praktycznie kontaktu, nawet pomijając listy, czemu to wszystko tak się potoczyło. 
— Mam siostrę. Nie mogę jej zostawić. — Zamrugałem kilkukrotnie, gdy Dexter automatycznie wypalił. 
— Kurwa, mnożyli się ci starzy jak króliki, czy jak? — Parsknąłem zduszonym śmiechem, gdy dziewczyna tylko fuknęła na niego, choć przez zapłakane oczy nabrało to nieco patetycznego obrazu. — Serio, Heat. Najpierw nie masz żadnego rodzeństwa. Potem Sky. Pojawił się James, pierdolony, Miracles, a teraz w końcu masz kolejną siostrę? Nie zapomniałaś wspomnieć nam może o jakichś jeszcze szczególnie ważnych informacjach? — Ponowne wejście na bardzo grząski grunt, który w każdej chwili mógł się usunąć z góry. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

.
.
.
.
.
.
template by oreuis