wtorek, 31 października 2017

Od Wandy, CD Vene

— Jakby co, ja tych zdjęć nie mam, ty nic nie wiesz i nie widziałaś — stwierdziła, mrugając w moim kierunku prawym okiem łobuzersko. — W dobrym humorze, chociaż historyjką nie pogardzę. Zdenerwowany Hopecraft to dość ciekawy przypadek, a ja lubię ciekawe przypadki — dodała po chwili wesoło i usiadła po turecku obok mojego łóżka.
Zwinnie, szybko, gotowa do zdobycia nowych informacji. Zainteresowana, tak bardzo ciekawa, co się wydarzyło. Odwzajemniłam łobuzerski uśmiech Vene, usadowiłam się troszkę wygodniej, pochylając się lekko w kierunku dziewczyny i zaczęłam swoją historię. Historię o tym, jak niby opanowany człowiek potrafi wybuchnąć, przyszpilić osobę do ściany, drgnięcie, pochylić się nad nią, kolejne drgnięcie, doprowadzić do paniki, drgnięcie numer trzy, a na samym końcu do wrzasku i łez spływających po policzkach, ostatnie. Bo był za blisko, dotykał delikatnej skóry, a nadgarstki dalej nieprzyjemnie paliły i brzydziły, bo czułaś jego oddech na swoim nosie, za ostry, nieprzyjemny i niebezpieczny, a ty słaba i bezbronna, otoczona dosyć silnymi ramionami, które w każdej chwili mogą zrobić krzywdę, a ty nic nie zrobisz. Będziesz bierna zbyt przestraszona, żeby się ruszyć, ewentualnie zaczniesz krzyczeć czy dostaniesz ataku, ale co ci to da, on i tak stoi na wygranej pozycji, powie, że to nic takiego, że to wina innej osoby, a on tylko ciebie uspokaja...
Historię zakończyłam dosyć szybko, herbatę dopiłam i zakopałam się pod kołdrą.

Chyba płakałam do poduszki, bo w końcu zaczęły szczypać mnie oczy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

.
.
.
.
.
.
template by oreuis