Wpatrywałam się w niego intensywnie. Nie dało się ukryć, że chłopak należał do ludzi upartych, ale nie posiadających zbyt wiele rozumu. Chociaż z drugiej strony jest w części kotem, a to jednak musiało zostawić na nim trochę swojego śladu. Czując nagły przypływ osłabienia, przesunęłam się kawałek do ściany, podpierając się lekko. Miałam jedynie nadzieje że nie zauważy mojej słabości.
— Jeśli naprawdę chcesz się kłócić, to proszę bardzo. Mam dużo czasu. — Jako podkreślenie swoich słów, ziewnął przeciągle. — Chociaż nie jestem pewien, czy chcę się zniżać do twojego poziomu — dorzucił.
Zaczęło mi się robić jeszcze słabiej, chociaż usilnie starałam się tego nie okazywać.
Chłopak wpatrywał się we mnie intensywnie, wydając się zaintrygowany lub rozbawiony sytuacją. A więc miałam do czynienia z tyranem. Niesamowicie.
— Tak generalnie to do twojego musiałabym się cofnąć — westchnęłam. — Ostatni raz przez wzrost dokuczali mi...? Kiedy to było? Przedszkole?
Zerknęłam za okno. Nie miałam pojęcia, która godzina była, jednak na zewnątrz panował już półmrok. Czyżby niedługo cisza nocna? Nie miałam ze sobą żadnego przyrządu, który mógłby mi pomóc z określeniem czasu. Zwróciłam wzrok na powrót na kotołaka. Jego wyraz twarzy nadal niewiele się zmienił. Chłopak zwyczajnie ze mnie kpił. Postanowiłam jednak go zignorować i nie dać się więcej sprowokować. Odepchnęłam się od ściany i niemal natychmiast pożałowałam, że to zrobiłam. Zrobiło mi się ciemno przed oczami i poleciałam do przodu. Od upadku powstrzymał mnie chłopak. Udało mi się go przytrzymać za ramię, przez co uniknęłam bliższego kontaktu z ziemią. Dopiero po krótkiej chwili uświadomiłam sobie, że jednak bezpieczniej było się przywrócić.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz