— A więc, o czym szanowny pan chciałby porozmawiać? — zapytała blondynka. Pusto, bez żadnych emocji.
— Rozejm — mruknąłem cicho. — Przespałem się z tym kilkanaście razy i stwierdziłem, że to nie ma sensu. W sumie pewnie się mnie nawet boisz... W każdym bądź razie, chciałbym naprawić stosunki między nami. Chciałbym, żeby wszystko wróciło do tego, co było niedługo po naszym pierwszym spotkaniu. No i oficjalnie chciałbym cię przeprosić — uparcie trzymałem ręce za sobą — za wszystko, co sprawiło ci zawód albo ból. Jakby to ująć, nie do końca przyzwyczaiłem się jeszcze do życia z ograniczeniami — wytłumaczyłem.
Czekałem na jej reakcję, ale nie usłyszałem żadnej odpowiedzi. Odwróciłem się na pięcie i odszedlem. Ot tak, po prostu. Na jej miejscu też bym nie odpowiedział. Miałem dużo szczęścia, że nie oberwało mi się po raz drugi. Kto wie, czy mógłbym trafić na Jamesa/Dextera/Fomę. Gorzej, jeśli całą trójkę jednocześnie. Leżałbym już martwy.
Ostatecznie zbliżały się egzaminy. Semestralne poszły mi dobrze. Pomijając, że ściągałem od osoby obok. Liczył się wynik. W punktach i procentach. Trzydzieści procent. Banalnie jest zdobyć trzydzieści procent. Ostatecznie można też spróbować się uczyć. Biblioteka. Książki. Nauka. Ja. Niezbyt udane połączenie.
Pozostało mi tylko liczyć, że Wanda odpowie przed wakacjami.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz