wtorek, 31 października 2017

Od Aureliona, CD Hanabi

Serce prawie stanęło. Strach zaszył się w głowie. Gardło niebezpiecznie mocno się ścisnęło. Żółć podeszła pod sam język, myśli się zaplątały, ogon przeciął powietrze.
Dziewczyna uderzyła plecami o ścianę, będąc nieco przestraszoną, a jednocześnie wybitą i zdziwioną.
— On nie żyje? Aurel, chcesz porozmawiać?
— Nie, bawi się w oposa, kurwa — wysyczałem, czując odrazę do własnej osoby. Czystą odrazę, obrzydzenie, zgorzknienie. Gdybym mógł, sam siebie strzeliłbym w pysk. Sprzedał kosę w żebra, cokolwiek.
Głębszy wdech.
Co się z tobą dzieje, Aurelu? Psujesz się jak pozostawiony w plecaku sok. Zaczynasz się wykrzywiać, odbijać od normy. Człowiek tak nie funkcjonuje, Aurelu. Jesteś nieludzki. Parszywy. Okrutny.
Potrząsnąłem delikatnie głową, na drżących łapach zbliżyłem się do nieruchomej istoty. Dotknąłem ciała. Nie reagował, po prostu leżał. Palec przy pysku, zerkanie na brzuch. Nic. Brak oddechu.
Pochwyciłem stworzenie za ogon, podniosłem je niedbale. Czy to bezczeszczenie zwłok? Wykrzywiłem usta, ściągnąłem brwi.
— Zakopię go gdzieś — skwitowałem krótko, odwróciłem się od wciąż zszokowanej nastolatki. Począłem stawiać kroki, smętne, brakowało w niej tej charakterystycznej sprężystości, lekkich podskoków. Nie ruszyła za mną, postanowiła się odczepić. Dalej stać przyparta do ściany, zawiedziona moją osobą, wcięta przez zaistniałe wydarzenie. Odczepiła się. Nareszcie.
Oddalone od akademii miejsce.
Dołek.
Ciało w dołku.
Zakopałem je, wraz z cząstką człowieczeństwa.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

.
.
.
.
.
.
template by oreuis