piątek, 29 września 2017

Od Pelagoniji, CD Vanilia

Zmięłam materiał szaliczka, żeby się odrobinę uspokoić i wziąwszy głęboki wdech, uśmiechnęłam się do niej szerzej.
— Hej, jestem Vanilia, nie znamy się chyba jeszcze? Chyba mamy, ale zaraz sprawdzę, nikt tu dawno nie sprzątał, ostatnio znalazłam słoik z jakąś dziwną, śmierdzącą substancją — zaśmiała się, odchodząc od sztalugi i zaczęła przeszukiwać pudła w kącie sali.
— Pelagonija. Jakoś nie miałyśmy okazji — odpowiedziałam, podchodząc do niej nieco bliżej, mimowolnie stawiając ostrożnie drobne kroki. Chociaż wyglądała na miłą i była niziutka, ale lepiej nie oceniać po pozorach. Kto wie? Każdy za rogiem może być seryjnym mordercą, czyhającym na twoje życie, pomimo niewielkich rozmiarów i życzliwego uśmiechu.
— A co fajnego będziesz robiła z barwnikiem? — Głos Vanilii wyrwał mnie z zamyślenia i spojrzałam na skrzynkę przed sobą. No tak. Barwnik, szalik, może hortensje wyszydełkować? Zrobi się ozdobę albo da Aurelionowi w prezencie. O, to mogłoby być zabawne. Ewentualnie... Rzuciłam okiem na dziewczynę, zastanawiając, czy pasowałby jej blady błękit. Moje alter ego pokiwało głową z aprobatą, a ja zaśmiałam się w duchu.
— Dużo dziergać, konkretniej przedłużać szalik i ewentualnie coś wyszydełkuję z resztek — odpowiedziałam, grzebiąc w skrzyneczce i szukając odpowiedniego odcienia niebieskiego. Może hibiskus? Tak, hibiskus chyba był odpowiedni. — A ty co malujesz? — odbiłam piłeczkę, zerkając znacząco w stronę płótna.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

.
.
.
.
.
.
template by oreuis