czwartek, 28 września 2017

Od Jamesa, CD Hanabi

Hanabi wyglądała tak pięknie jak zawsze. Ciemnofioletowe, ścięte do ramion włosy, dosyć pokaźny biust, co przypomniało mi o naszym wspólnym poszukiwaniu odpowiedniej marynarki dla dziewczyny, zadarty nos, a przy tym nie musiałem nawet wciągać powietrza przez nos, żeby wspomnieć woń różanych perfum, tak charakterystycznych dla stojącej przede mną dziewczyny. Poszerzyłem nieco uśmiech, pochyliłem głowę, żeby nie pogłębiać naszej różnicy wzrostu,
— Hanka — potwierdziła. — Jak się spało? — zapytała, a ja parsknąłem rozbawiony.
— Naprawdę? Od czasu do czasu ja faktycznie zajmuję się robotą samorządową — mruknąłem oburzony, otwierając szeroko drzwi i machnięciem dłoni zachęcając dziewczynę do wejścia. — Zapraszam miłą panią, herbaty, kawy, herbatników, ciasta? — Pominąłem fakt, że większość z wymienionych rzeczy należała do Heather, a ustawicznie podkradaliśmy je z Dexterem. Ostatecznie, zwyczajnie nieoficjalnie wyznaczyliśmy blondynce zadanie zaopatrzenia w trybie ciągłym naszej samorządowej spiżarki. A że jej o tym nie poinformowaliśmy, to zupełnie inna kwestia. 
— Coś do picia, coś do jedzenia? — spytałem z szerokim uśmiechem, ignorując wątpiące spojrzenie dziewczyny. — Nadal zarzekam się, że ja faktycznie coś robię. Rzadko, ale się zdarza. —  Machnąłem dłonią w kierunku leżących na stole papierzysk. W sumie chyba na dzisiaj już koniec, nic do zlecenia nie było, Miński się czepiać nie powinien, innymi słowy, błogosławiony spokój.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

.
.
.
.
.
.
template by oreuis