piątek, 29 września 2017

Od Heather, CD Foma

Zaczął się śmiać, a bańka wokół niego zaczęła przyprawiać mnie o ból głowy. Po raz kolejny, ponieważ ostatnio miałam drobne problemy z ogarnianiem własnej zdolności. Kolory były wszędzie, podobnie jak wielobarwne motyle, a to wszystko jakkolwiek w oczy kuło, tak zwyczajnie bolało. A ja nie miałam czasu na ból głowy, miałam śpiącego Dextera, panikującego Fomę, Wandę, która niby nic, ale ten wzrok poznałabym wszędzie, o chłodnym, aczkolwiek bardzo przestraszonym głosie Jamesa nie wspominając. Westchnęłam głośno, gdy podniósł mnie do góry, a sam skierował się do okna. Udałam, że nie widzę, jak omija wzrokiem całą szpitalną aparaturę, która nadal wydawała te piekielne dźwięki. 
— Heather. Wiem, że to dla mojego dobra i zdrowia. Wiem, że powinienem odpocząć, bo w końcu oszaleję. — Zamknął oczy. — Ale kurwa, gówno mnie to obchodzi. Nie będę się chować pod kołdrą i nie będę ryczeć w pustym mieszkaniu. Bo nie zasnę, to mogę ci zagwarantować. Zostaję tutaj. Za dużo czasu spędziłem bez tego idiotycznego dupka, by teraz chować się po kątach. W końcu jestem jego narzeczonym, mam chyba prawo, by wiedzieć co się z nim dzieje. Mińsk pewnie dalej kłóci się z pielęgniarką? — Skinęłam głową, przyglądając się chłopakowi, który miał rację.
— Kłóci cię — mruknęłam. — A ty coś zjesz, zaraz napiszę do Jamesa, żeby przyniósł nam tutaj. A Mińsk próbuje wyharkać od nich dzwonienie po ordynatora czy kogoś tam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

.
.
.
.
.
.
template by oreuis