czwartek, 28 września 2017

Od Heather, CD Foma

Dexter spał, wciąż spał, a ja miałam nieodparte wrażenie, że po prostu nieco wypiłam za dużo na imprezie, może dosypali mi czegoś do jakiegoś piwa, może w ogóle to dziwny, poalkoholowy sen, na co wskazywała wyraźnie rozmowa z Jamesem, o której chciałam zapomnieć, a która wciąż dudniła mi w głowie, w sali szpitalnej było cicho, za cicho, a jednocześnie za głośno, pikanie szpitalnej aparatury przyprawiało o ciarki i milion innych rzeczy, które chciałam powiedzieć, ale coś boleśnie zaciskało się na moim gardle, uniemożliwiając poprawne oddychanie, o mówieniu nawet nie wspominając. 
Dobra, Heather, uspokój się, nie możesz teraz wariować. Zerknęłam kątem oka na Fomę, który przypominał ukryty wulkan emocji, a empatia umożliwiała mi zobaczenie tej zabójczej mieszanki na własne oczy. I byłam pewna, że poleje się krew. Zaczynając od tej Mińska, przechodząc przez smoczą, a kończąc na Jane, która będzie umierać długo i pod setką narzędzi tortur, przedłużających cierpienie dziewczyny do maksimum. Wyjrzałam przez okno, zastanawiając się, czy to już ten moment, żeby zmusić chłopaka do pójścia do domu. 
— Wyjdzie z tego, prawda? — mruknął, uderzając głową o ścianę. Spojrzałam na niego, mrużąc oczy. Tak, to już był właśnie ten moment. — Głupie pytanie, oczywiście, że wyjdzie — prychnął. — Kurwa, jak nikt nie zauważył, że ten pierdolony smok go ugryzł. Przecież krew musiała lecieć. Przecież wiadomo było, co to za gatunek. Kurwa.  — Podeszłam do niego, widząc jak chowa twarz w dłoniach. Przyklęknęłam, złapałam jego dłonie i odsunęłam od twarzy.
— Foma, potrzebuję, żebyś mnie bardzo uważnie posłuchał — powiedziałam głośno. — Dexter się obudzi. Niedługo. I zabiłby mnie, że pozwalam ci się tyrać. Dlatego grzecznie wrócisz do domu, spróbujesz się przespać, a przed tym James przyniesie ci coś sensownego do jedzenia i upewni się, że zjesz. Będziesz mógł wrócić jutro, ale na razie musisz się uspokoić, dobrze? — spytałam, szukając potwierdzenia w jego oczach, doskonale widząc, jak ciało chłopaka zaczyna drżeć.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

.
.
.
.
.
.
template by oreuis