— Zna pan kogoś? — Zerknąłem na dziewczynę, odsuwając szkice na bok. Zarzucenie ripostą, sarkastycznym charknięciem kusiło. Niezwykle kusiło, jednakże ugryzłem się w język, by za chwilę zapić słowa gorącą kawą, wręcz wypalającą przełyk.
Odłożyłem kubek, obróciłem kilka razy, by jeszcze raz począć przypominać sobie wszystkie znane mi osobistości, każdego towarzysza, u którego przyszło mi zrobić nawet najmniejszą dziarę.
Ściągnąłem brwi, zastukałem palcami o ceramiczne naczynie. Ponad dziesięć lat tułaczki wcale mi nie pomagało, a przewijające się twarze utrudniały moją sytuację.
Spoglądnąłem na wyczekującą nastolatkę z kubkiem herbaty przy ustach. Duże oczy wlepiały we mnie ciekawskie spojrzenie, oczekiwały odpowiedzi. Nie wymuszały jej, pozwalały pomyśleć.
Zagryzłem wargi, oblizałem delikatnie dolną, przeniosłem wzrok z powrotem na naczynie, a raczej to, przy czym owe trwało.
Bingo.
Wyciągnąłem telefon, by zacząć wertować kontakty, internet, wszystko co mogłem. Byle znaleźć tatuażystkę sprzed lat, której, na moje nieszczęście, nazwiska nie pamiętałem. Nie dziwiłem się, w końcu nie ja ją znalazłem.
Nie ja się z nią umówiłem.
— Will? — Drżąca dłoń przy uchu nie pomagała. — Mam... mam drobną sprawę?
Nie mogłem uwierzyć, że po krótkiej rozmowie telefonicznej czułem się jak rozbabrany glut niezrozumiałych emocji, które niebezpiecznie mocno kłębiły się w mojej głowie, szalały w żyłach. Odłożyłem telefon, chrząknąłem, zdjąłem okulary, by na koniec przetrzeć delikatnie zmęczoną, zaznaczoną bruzdami i trzydziestoma latami, twarz.
Spojrzałem na uczennicę, poprawiłem się w miejscu, doszedłem do siebie.
Miała ładniejsze włosy od Złotego Chłopca. Mężczyzny. Jaśniejsze, delikatniejsze, cieplej połyskujące w słońcu.
— Odezwie się, gdy czegoś się dowie. Póki co pozostaje nam jedynie przeczekanie tej chwilki, czy dwóch.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz