poniedziałek, 18 czerwca 2018

Przekleństwa przy dźwiękach gitary [1]

Rozumiecie to uczucie, gdy ktoś nagle, absolutnie bez pozwolenia, zgody, pogadania, czegokolwiek, łapie się za twoją własność, jakby należała do niego i do nikogo innego? Znacie? Oczywiście, że znacie, każdy miał tego upierdliwego znajomego w szkole, który zabierał ci kanapki, długopis, czy książkę, a potem na studiach, który traktował twoją biedną, piszczącą biedą lodówkę jako szwedzki stół, z którego może brać garściami bez zmartwienia o koszty, bo wszystko szło na rachunek firmy, czy coś.
Oczywiście wkurw narastał, gdy dobierali się do twojego ulubionego, owocowego jogurtu, takiego brzoskwiniowego, Jogobella, czy inny doktor, no wtedy to już była gruba przesada, panie, trzy miesiące na słoikach od mamy leciałem, żeby sobie na to pozwolić, a ty mi to ot, tak zapierdalasz, jak to na czarną godzinę było, na stos z nim.
No i tak właśnie się poczułem, gdy zdawałem sobie sprawę, że klucze od muzycznej chrzęszczą, stukają i dzwonią mi w kieszeni, czy przy pasku, Varena wyniosło, cholera wie gdzie, a w sali i tak brzdąkało i grało i kto wam, kurwa, pozwolił naruszać moją drugorzędną świątynię wy małe gnidy?
— Ja pierdolę, dajcie mi umrzeć — wybączała z siebie siedząca na stołku z gitarą posiadaczka brązowych włosów i okularów, co zauważyłem, po wparowaniu do sali. Oczywiście po względnym cichaczu i stanięciu za nastolatką. A potem chrząknięcie. To była chyba ta, Van? Wanda? Nie, wróć, Ven... Vene? Coś w ten deseń. Podskoczyła jak oparzona, prawie spadając z poddupka. — Kurwajegomać,czymógłbyśmniełaskawieniestraszyć? — wyrzuciła z siebie z prędkością opróżniania magazynku karabinu maszynowego. Uniosłem brwi, zmarszczyłem i spojrzałem na nią z lekkim oburzeniem, może niedowierzaniem, bo łapała się za pierś, jakby zaliczyła zawał.
— Nie pamiętam, żebyśmy przeszli na „ty”, panienko Evail — mruknąłem, podwijając rękawy żółtej koszuli. — I czy mogę się dowiedzieć, co panienka tu robi i jak się tu dostała?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

.
.
.
.
.
.
template by oreuis