wtorek, 26 września 2017

Od Heather, CD Amadeusz

Przyjrzałam się kopercie, którą Mińsk rzucił na biurko. Przełknęłam głośno ślinę, prostując się nieco, układając dłonie na kolanach i pilnując, żeby utrzymywać w miarę beznamiętny wyraz twarzy. Doskonale wiedziałam, że Mińsk doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że czuję się niekomfortowo. Nie zmieniało to jednak faktu, że niewygodny list nadal leżał na stole, a wokół unosił się nieprzyjemny, duszący zapach wrzosów. 
— Udam, że tego nie widzę, F.S.HW.2 — odezwał się w końcu dyrektor. — Wszyscy sobie wyjdziemy, nikt niczego nie widział, nikt niczego nie dostał. — Kiwnęłam niepewnie głową, wstając gwałtownie z krzesła, gdy mężczyzna odgonił mnie machnięciem dłoni. Wypadłam jak burza przez drzwi gabinetu, zamykając drzwi. 
To będzie długie kilka tygodni, nawet jeżeli przez szyby dostrzegałam zarys skrzydeł kolorowych motylii. 

x X x 

Było głośno, zbyt głośno, a śmiech Jamesa i jakiejś dziewczyny z pierwszego roku wcale nie pomagał w zastanowieniu się nad szkicem. Westchnęłam głośno, przyglądając się kątem oka, jak chłopak pokazuje jakieś drobne zaklęcie Hance. Cóż. Być, żyć, nie umierać. Wstałam, pożegnałam się, doskonale wiedząc, że zaaferowani sobą nie zwrócili na moje wyjście najmniejszej uwagi. Skierowałam swoje kroki w kierunku akademika na nauczycieli, doskonale wiedząc, że profesor powinien być aktualnie w swoim pokoju, a reszta wybyła do miasta na jakieś drobne ogarnianie czegoś dla Mińska. Bycie w samorządzie miało swoje plusy. Zapukałam w drzwi, a już chwilę później wejrzał przez nie zaspany, nieco nierozgarniający profesor z oczami, w których głębi można było się utopić. Czyli jak zawsze. 
— Potrzebuję pomocy z tatuażem — powiedziałam głośno, uśmiechając się . 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

.
.
.
.
.
.
template by oreuis