piątek, 29 września 2017

Od Alexa, CD Aurelion

Potrząsnąłem głową, a na podłogę od razu spadł mąkowy śnieg, super. Jak wymyję to cholerstwo, skoro ledwo je widzę? Podniosłem wzrok na przyjaciela, potem wróciłem nim na podłogę, znowu na niego. Odetchnąłem głośno i złapałem za miotełkę leżącą gdzieś w kącie, trzeba się tym zająć. Nie chciałem mieć problemów, wystarczająco brakowało mi już czasu, na wszystko. Lekcje, zadania domowe, spędzanie popołudnia z Podolskim, wieczory i czasem noce z Adamem. Chociaż nie ukrywam, większość wieczorów aktualnie przesiaduje u siebie. Nie zaprasza mnie do gabinetu często, a narzucać się nie chciałem. Jeszcze nie.
— Nie narzekaj tyle, tylko wykładaj te burrosy. Muszę je wreszcie spróbować. Borze wszechlistny, to musi być wspaniałe. — Było już w miarę czysto. W miarę. Nikt nie zauważy mąki wepchniętej pod szafki, nikt. — Jedziemy jutro do miasta? Wysłałem wymiary, dostałem prośbę o przymiarkę, jesteś mi do tego potrzebny. Muszą uwzględnić pazury, nie chcę, żebyś musiał je na siłę obcinać. To musi być nieprzyjemne. I wygląd, to też musisz ustalić. W końcu tobie mają się podobać, a ja nie wiem jakie buty lubisz, skoro żadnych nie masz. — Bez pytania zgarnąłem burrosa i ugryzłem kawałek.
O borze. Jakie to dobre, tak cholernie dobre. Niebo w gębie, mogłem umierać. Aurel rób mi takie częściej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

.
.
.
.
.
.
template by oreuis