piątek, 27 lipca 2018

Niby nic [70]

Uciekł szybko od mojej dłoni, marszcząc się nadzwyczaj wyraźnie i nawet sycząc, jak rasowy kot, któremu ktoś właśnie naruszył strefę osobistą, a ja tylko parsknąłem śmiechem, widząc całą jego reakcję, małe przedstawienie, które postanowił mi odstawić tuż przed oczami.
— Modry — odparł w końcu i spojrzał na mnie niechętnie, w równym nastroju i grymasie wracając na swoje miejsce, dalej wciąż przyglądając się dokładnie moim ruchom. Boisz się, że cię zaatakuję, Walsh? Plus bardzo ładny kolor. Bardzo. — Twój ulubiony smak lodów? — zapytał za chwilę, nie czekając dłużej, przecież była jego kolejka i on musiał zrobić wszystko tak szybko, jak tylko się da. Czy naprawdę aż tak bardzo nienawidził czekać?
Musnął palcami moją szyję, odwdzięczył się w ten sam sposób, a ja tylko zaśmiałem się cicho, zamykając szczupłe dłonie pomiędzy policzkiem, a ramieniem. Nie wolno, nie wolno, oddam zmiażdżeniem tej ciekawskiej łapki, Adam.
— A istnieją cynamonowe? Jak są cynamonowe, to pewnie cynamonowe — mruknąłem, sięgając do zaciskanej dłoni i delikatnie puszczając ją, byle móc spleść swoje palce z tymi jego, w dość pokracznej pozycji, ale jednak. — A jak nie cynamonowe, to czekoladowe. Albo cytrynowe. Nie wiem, za dużo i za smacznie — jęknąłem, udając zrezygnowanie całą tą sytuacją, a raczej pytaniem. — Ukochana piosenka?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

.
.
.
.
.
.
template by oreuis