Prychnął z niesamowitym oburzeniem. Obraziłem pana i władcę? Wjechałem na ciekawsze tony? Nie powstrzymywałem uśmiechu, gdy dalej cicho fukał.
— Nie wiem, czy osobie poparzonej sprawia to przyjemność — odparł, na co uśmiechnąłem się delikatnie i przewróciłem oczami. Zerknął na mnie i nie trzeba było oglądać się dla pewności, że to robi. To się po prostu czuło. — Jest ok, spokojnie, przez gorsze rzeczy przechodziłem, a to tylko kawałek pleców.
Znaleźliśmy się finalnie w pokoju mężczyzny, dokładnie tym samym, w którym dobre kilka miesięcy temu prawie dopuściliśmy się pewnych aktów i z jednej strony gdzieś tam w środeczku to wszystko dalej bolało, a z drugiej dziękowałem stwórcom, bo zaczynałem rozumieć, że mogło to należeć do czynności nadzwyczaj głupich. Z każdym innym? Ok. Z Walshem? Mogło się skończyć nieciekawie. Przynajmniej dla mnie i mojej kontrolki, która zapalała się tylko przez niektóre osoby, a nie chciałem skończyć jako głupi, zakochany szczeniak, który z uporem maniaka dobijałby się do mężczyzny, ubiegając się o choć trochę atencji.
Usiadłem na łóżku, gdy mężczyzna zaczął zdejmować koszulę, skupiając się na guzikach. A ja na nim I brzuchu. I plecach, które za chwilę mi zaprezentował.
— Jak wyglądają? — spytał i och losie, czemu go wtedy nie odwróciłem, mógłbym zapoznać się z każdym skrawkiem tych pieprzonych łopatek, skóry tak pilnie opinającej mięśnie i kurwa, plecy miał naprawdę piękne. — Raczej bez tragedii, prawda? — spytał w końcu.
— Hm? — mruknąłem, całkiem wybity z rytmu, po czym podniosłem wzrok z kręgosłupa, na zerkającą przez ramię twarz. — Nie, dramatu nie ma, daje radę. Raczej nie była aż tak gorąca, żeby zrobić ci krzywdę, no, chyba że trafiło na wyjątkowo wrażliwego chłopaczka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz