niedziela, 13 maja 2018

Wprowadzenie: Shell [24]

Wiedziałem, że nie zareaguje zbyt przychylnie na rękawiczki, ale co innego mogliśmy zrobić, skoro chcieli upewnić się, że przy okazji niczym ptaka nie zarażą i będzie mógł potem normalnie funkcjonować?
— Ma złamane skrzydło i jest wychudzony — skwitował krótko Shell, odwracając się przy okazji na pięcie.
Puściłem dziewczynie szybkie oczko, uśmiechając się pod nosem i za chwilę dołączając do chłopaka, który zdążył już kawałek się oddalić.
— Tereny na zewnątrz możemy sobie odpuścić. A w tym przypadku, będziemy musieli tylko zwiedzić resztę szkoły. Bo chyba nie chcesz przebywać ze mną ani chwili dłużej, prawda? — Tu zerknąłem na mężczyznę, kwasząc lekko minę i dziwiąc się na jego słowa, a jeszcze bardziej na reakcje, które reprezentował.
Ba, nawet pokusił się o uronienie łezki, którą szybko przetarł, udając, że nigdy nie pojawiła się na jego policzku.
Mogłem tylko przewrócić oczami i westchnąć.
— Proszę, nie rób z siebie ofiary losu — rzuciłem beznamiętnie, kierując się w stronę głównego budynku. — I nie wciskaj mi w rejestr działań, których nie poczyniłem, dobrze? Bo nie, że nie chcę spędzić z tobą czasu, co nie mogę, bo mam jeszcze sporo rzeczy do ogarnięcia i aktualnie powinienem był tonąć w papierach i innych świstkach. Naprawdę, jak będziesz chciał pójść na kawę, nad jezioro, przejść się, cokolwiek, to wystarczy przyjść i się spytać, poprosić, ale dzisiaj mam wyjątkowo napięty grafik.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

.
.
.
.
.
.
template by oreuis