Będę musiał to kiedyś sprawdzić. Obca mi samica znalazła się w naszym pobliżu, więc odruchowo ukryłem Tweety. Ptaszek zareagował na to niemrawym piskiem i poruszeniem główką. Jego czarne oczka zamrugały delikatnie, a ja dopowiedziałem sobie w myślach, że cieszy się na mój widok. Tak przynajmniej chciałem myśleć i pocieszać się, że mnie ktokolwiek lubi. Ostatnio nawet dotarłem do wniosku, że wysłanie mnie tutaj to sposób ojca i wuja na pozbycie się mnie raz na zawsze. To nie brzmiało ani trochę dobrze.
— Zaopiekujecie się nim? — Nivan skierował te słowa do dziewczyny. Na widok wyciągniętych, ubranych w rękawice dłoni, chciałem zaprotestować. Bo nawet te ochocze skinięcie głową nie przekonało mnie co do planów tego całego stowarzyszenia obrońców Ziemi. Czy coś. Spojrzałem na Tweety, a następnie na Oakleya, po czym, po pożegnaniu się z ptaszkiem, ułożyłem go ostrożnie na rękach dziewczyny.
— Ma złamane skrzydło i jest wychudzony — powiedziałem, nim skierowaliśmy się w dalszą drogę. Westchnąłem ciężko i zrównałem się z moim przewodnikiem.
— Tereny na zewnątrz możemy sobie odpuścić — zasugerowałem cicho, po czym przejrzałem listę odwiedzonych miejsc. — A w tym przypadku, będziemy musieli tylko zwiedzić resztę szkoły. Bo chyba nie chcesz przebywać ze mną ani chwili dłużej, prawda? — Skrypt żalu, zgodnie z funkcją, uruchomił również kod odpowiedzialny za holograficzną łzę. Szybko wyciągnąłem z kieszeni chusteczkę, aby tak, jak mnie uczono na podstawie starych filmów, odgarnąć ją z twarzy. A te wszystkie dziesiątki tysięcy linijek dodatkowego kodu tylko po to, żebym wyglądał bardziej jak człowiek. Mimo że nigdy nim nie będę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz