wtorek, 29 maja 2018

Spadam [34]

— Och, Nivan. I dlatego miałabym odbierać ciebie inaczej? Zdążyłam się zacząć domyślać, naprawdę, nie masz czym się martwić. I nawet niech ci przez głowę nie przejdzie, że zmienię swoje nastawienie do ciebie, błagam, kochaj sobie kogo chcesz i jak chcesz, mi nic do tego, ja tutaj jestem od wspierania i ewentualnie chronienia ciebie przed dupkami oraz sukami. Tyle.
Przymknąłem ociężale powieki, gdy ciepłe, wątłe ramiona przyciągnęły mnie do uścisku, a miłe, pocieszające słowa połaskotały ucho, a sam zastanowiłem się, co ja ta właściwie myślałem? Że nagle zostawi mnie całkiem samego?
Chociaż cholera już w sumie wie ludzi w dzisiejszych czasach i wiem, że ogólnikowo brać się nie powinno, ale strach i tak pozostawał.
— Zresztą mam brata geja, błagam, dlaczego miałabym teraz ciebie znienawidzić czy coś w tym stylu? — spytała nieco prześmiewczym tonem, widocznie również nie dowierzając w to, co właśnie sobie wymyśliłem, ubzdurałem. — Oj, Nyvka, Nyvka, zdecydowanie czasami za dużo myślisz.
Przytuliłem ją mocniej i bezradnie wtuliłem twarz w zgięcie pomiędzy szyją a ramieniem, wzdychając ciężko i głęboko, ale to bardzo głęboko oddychając.
— Ja nie wiem, Wanda — mruknąłem tylko. — Bo ja już chyba tak naprawdę nic nie wiem.
Odsunąłem się szybko, dbając o skręta i ponownie zaciągając się dymem.
Bo trzeba było się raczej choć trochę odkorować.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

.
.
.
.
.
.
template by oreuis