Wystukiwała tylko sobie [wcale nie, wystarczało przebywać z Przewalską dwie minuty, żeby całkowicie go wykuć] znany rytm. Szczupłe palce miarowo odbijały się od wykładziny, a zielone spojrzenie dokładnie lustrowało kieliszek, z którego dopiero co uszczknęła odrobiny wina.
Mało brakowało, żebym zaczął wycierać te łzy, bo och losie, jak te dzieci szybko rosną! Dopiero co ją ciągałem do Fomy jak mi na korytarzu prawie zeszła z powodu choróbska. W sumie to do dnia dzisiejszego nie wiem, co było przyczyną jej złego stanu.
To Przewalska.
Wszystko, ale to absolutnie wszystko było możliwe, bo jak to gadają, wszelakie ruchy dozwolone.
— Uważam, że to i tak było zbyt łaskawe stwierdzenie, Nivan — mruknęła, na co prychnąłem z niemałym oburzeniem. — Spoglądając na te wszystkie filmy dla nastolatków i główne bohaterki płaczące nad smutnymi cytatami w internecie, bo ktoś im roztrzaskał serduszko, to chyba nie tylko ja tak sądzę. Och, ci wszyscy biedni mężczyźni. Tacy bezbronni.
Parsknąłem bardzo obrażony, marszcząc nos i ściągając brwi.
— Bo tylko wy kwilicie nad tym, jak to was nie zostawili. Tak, tak, faceci są całkiem bez serca. Spotkałem wielu chujów, ale jeszcze więcej suk, Wanda i serio, to, co niektóre kobity odpieprzają, to też jest niezła maniana, więc mi nie gadaj. Wszystko ma drugą stronę medalu — mruknąłem ni to rozbawiony, ni dobity, dalej wbijając to beznadziejnie zdołowane spojrzenie w kieliszek.
Bo ja też przecież powinienem być tym, który narzeka na mężczyzn, prawda?
— Smakuje ci?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz