piątek, 11 maja 2018

Krwawe spotkanie [10]

— Kupiłaś mnie tą herbatą. Kiedy mogę się wstawić? — powiedział rozbawiony, cały czas bawiąc się moimi włosami, owijając pasemka dookoła palców i głaszcząc mnie po głowie. Zwinęłam się jeszcze bardziej w kulkę, czując się już całkiem szczęśliwa. — Mam się przygotować jakoś psychicznie, wystrzegać się czegoś, cokolwiek? — Zaśmiałam się, wkładając sobie do ust jeszcze jednego biszkopta, po czym spoważniałam i podniosłam się, siadając prosto i utrzymując kamienną twarz.
— Żeby przebywać w domu matki, będziesz musiał oczywiście sobie dać pobrać krew i rozmalować ją nad drzwiami wejściowymi oraz zjeść żabę. — Patrzyłam uważnie, jak twarz chłopaka zmienia się z uśmiechniętej w przerażoną, ale zaraz potem roześmiałam się, ręką wkładając włosy za ucho. — Nie no żartuję, nic takiego się nie będzie działo, ale od matki przygotuj się na szczegółowe przepytanie o oceny, od cioci dużo najlepszych ciasteczek i herbaty, a od Olivia, mojego najmłodszego brata, duuużo pytań na temat świata. Oscara raczej nie zobaczysz, jeżeli postępowanie kłótni jego i rodziców będzie postępowało tak jak na razie. — Uśmiechnęłam się na myśli o wszystkich miejscach, które muszę mu pokazać, rzeczach, które musimy zrobić i miejscach, do których na pewno nie będziemy iść. Bo na pewno nie będziemy iść na spacer w stronę gór.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

.
.
.
.
.
.
template by oreuis