Jak dotąd tarzający się po ziemi pedagogo, zdecydował się w końcu podnieść dupsko i resztki dumy, jaką posiadał [niech nie czyta w myślach, nie chcę skończyć jak moje myśli o byle jakim jutrze]. Otrzepał spodnie, poprawił się w miejscu i spojrzał na mnie tym rozleniwionym, zdecydowanie pełnym pogardy i kpiny wzrokiem, po czym napuszył się i przygotował do roli złego gliny, który jednym słowem sprowadzi mnie do parteru i przyprawi o podkulanie ogona.
Tak jest, psze pana, już się wynoszę, już nic nie robię, patrz pan, jaki ze mnie grzeczny chłopiec, nawet jeszcze w tym roku szkolnym nie nawrzeszczałem na Yamira, czy nie zaczepiłem nowej osóbki z miną srającego kota na płocie.
— Asystentkę zdobyłem w końcu w trudach, panna Williams zdaje się być odpowiednio dobraną osobą na te stanowisko. Ale sekretarką bym nie pogardził. Masz coś konkretnego na myśli, Oakley? — Uniosłem brwi. Blondyna się dorobiła? No proszę, jednak śmietanka towarzyska Hopecrafta ma coraz lepsze wtyki, a ja i reszta dalej stoimy w naszych chatkach z gówna, patrząc, jak ci docierają już do Ery Fortów i zdecydowanie powinienem przestać zagrywać się w Age of Empires po nocach.
— Nie, wcale, gadam, żeby gadać, wie pan, brakuje mi kontaktów, pyska nie ma do kogo otworzyć — fuknąłem cicho, bo chrypliwy, oschły głos dalej brzęczał mi w uszach. — A tak naprawdę, to przecież obaj jesteśmy w kropeczce, takiej ładnej, dopiero co postawionej. Panu brakuje sekretarki, mi zajęć, bo czasu wolnego mam aż nazbyt dużo. Spadnie panu odsetek upalonych i upojonych nastolatków, procent potrzebujących szybkiego leczenia chorób wenerycznych spadnie, no same plusy, widzi pan? A tak na serio, to potrzebuję mieć co do rubryczki w CV wpisać, wiecie, w dzisiejszych czasach jak czego przy papierach nie zrobiłeś, to równie dobrze możesz nawet nie wchodzić do gabinetu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz