wtorek, 22 maja 2018

Jaki ojciec, taki syn [18]

— A jak szybko chcesz? — zapytał w odpowiedzi, a ja mogłem tylko udawać, że nie widziałem tego przerażonego, błagającego o litość i łaskę sił wyższych spojrzenia, które padło na piętrzącą się stertę papierów, które mimo że nikt do nich nie dokładał, wydawała się namiętnie rosnąć. 
Zamrugałem nieco zdesperowany, bo losie, na co ja się właśnie piszę? Samobójstwo. Seppuku z pomocą długopisu. Siedziałem właśnie przy biurku, na którym za jakiś czas skonam. Przy dobrych wiatrach, oczywiście. Przy złych zdechnę w męczarniach, cierpieniach i nieludzkich warunkach.
Czyli zwykłe realia życia dorosłego, pracy i innych pierdół, do których trzeba zacząć się przyzwyczaić.
Może kiedyś dorobię się posady atrakcyjnej sekretarki wielkiego pana biznesmena w jakimś korpo, dla której porzuci swoją dotychczasową partnerkę?
Oby nie.
— A tak swoją drogą, jak tam ci się układa z braciszkiem? — spytał nagle, wzbudzając moje niemałe zdziwienie, zainteresowanie i może nieco wzburzenie na morzu myśli.
Tak szybko się ploteczki rozchodzą. Oczywiście, że zdaję sobie z tego sprawę, ale dalej mnie to porządnie w fotel wciska.
Nie jest moim bratem. Nie zwracam na niego uwagi i nie obchodzi mnie co ten szczyl tu robi. Żyje sobie, to niech sobie żyje, byle mi z buciorami w paradę nie wlazł, bo wtedy się pogniewamy — warczałem pod nosem. — Mogę nawet w tym tygodniu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

.
.
.
.
.
.
template by oreuis