wtorek, 22 maja 2018

Motyle mogą poczekać [0]

Wpatrywałam się w czubki swoich butów i szczerzyłam się jak głupia, co jakiś czas nimi stukając, żeby zobaczyć, jak świetliki na kilka sekund błyskają jaskrawym, zielono-żółtym światłem. Taka mała rzecz, a cieszy. Poprawiłam opaskę z tym samym owadem, przejrzałam plik kartek dla pewności jeszcze raz i wzięłam głębszy wdech. I tak wystarczająco długo zwlekałam z motylarnią, więc chyba nadszedł najwyższy czas, prawda?
Skocznym krokiem udałam się w stronę pokoju samorządu, przyprawiający innych o ból oczu swoim neonowym, żółtym sweterkiem. Rzuciłam tylko krótkie „cześć” paru znajomym osobom [w tym Evive, której niedowierzający wzrok czułam na swoich plecach, dopóki nie zniknęłam szybko za zakrętem], nie mając nawet chwilki, żeby się zatrzymać, ponieważ byłam zbyt podekscytowana. Przed drzwiami, zanim zapukałam, wzięłam jeszcze parę głębszych wdechów, starając się nie podskakiwać, ani nie stukać czubkiem buta o podłogę, po czym zastukałam w kłykciami o drzwi. Gdy usłyszałam upragnione „proszę”, weszłam do środka z szerokim uśmiechem na twarzy, który odrobinę zrzedł na widok piętrzących się papierów i krzątającej się osoby po pomieszczeniu.
Och, jednak mogłam pójść dręczyć Mińska.
Zamrugałam, przyciskając do klatki piersiowej kartki i rozważałam po cichu, czy jednak się nie wycofać i jeszcze trochę nie poczekać z motylarnią. Jak zwykle za wolno myślę.
— W czymś mogę pomóc? — Mimo woli zaczerwieniłam się i odchrząknęłam, maskując zakłopotanie uśmiechem i uniosłam wzrok, bo zdecydowanie za często nim uciekałam.
— Ja… W sumie… Bo widzę, że przeszkadzam… Może przyjdę później? — Najlepiej za rok. — Albo nie wiem… Pomóc? — Nawet nie wiedziałam kiedy, a zaczęłam odruchowo stukać czubkiem buta o podłożę. Miałam się pozbyć tego nawyku, ale coś mi mówiło, że on mnie tak łatwo nie opuści.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

.
.
.
.
.
.
template by oreuis