wtorek, 22 maja 2018

Jaki ojciec, taki syn [13]

Chłopak wydawał się zszokowany moim porażająco inteligentnym komentarzem, na tyle, że nie był w stanie zdecydować się odnośnie preferowanego sposobu działania. Zarówno śmiech, jak i płacz, wydawał się uwłaczający pod względem jego ludzkiego jestestwa i, na Cesarza, o czym ja, kurwa, pierdolę. 
— Nie wiem, czy powinienem się po tych zwierzeniach śmiać, czy płakać, więc zostawię to bez większego wydźwięku. No i myślałem, że ma pan jakiekolwiek pojęcie o młodzieży i ich psychice — mruczał, zapisując kolejne linijki oficjalnych listów. Aż znalazłem w sobie iskierkę podziwu dla niego, osobiście nienawidziłem tych głupich fanaberii. — No, chyba że wzięli was z rozpędu. W sumie odpowiedź to: bo jestem młody, bo lubię ryzyko i lubię seks, a bzyknięcie atrakcyjnej koleżanki z czwartej „S” na biurku dyrektora twojej uczelni, który siedzi kilka pokoi dalej to pieprzona kumulacja w totku. Ot, co. Plus błagam, inteligencja inteligencją, ale póki mogę się poopierdalać w szkole, a nie siedzieć w tym to wolę korzystać. No, a na podbijanie światów nadejdzie jeszcze czas.
— Jakkolwiek zabrzmi to kuriozalnie, to czasy licealne są najlepsze na wyrabianie kontaktów, przygotowywanie sobie przyszłości i tak dalej. Masz całkiem spore stadko znajomych z bogatego domu, kolegów z koneksjami, koleżanki z rodowodem. Zamiast szaleć, zakręć się i przygotuj na to podbijanie światów, bo okazje szybko przemijają — podsumowałem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

.
.
.
.
.
.
template by oreuis