I oto pojawił się on, chłopak w różowych włosach i z okrągłymi okularami na nosie.
— Proszę najmocniej wybaczyć, nie spodziewałem się aż takich problemów po drodze, choć specjalnie wcześniej wyjechałem — oświadczył, uśmiechając się przepraszająco, a ja uśmiech odwzajemniłem i wyprostowałem się, chcąc choć troszkę dumniej wyglądać. — Joshua Miller. Miło mi cię poznać — przedstawił się i wyciągnął swoją dłoń w kierunku mojej, a ja bardzo chętnie ją uścisnąłem, cały czas oczywiście utrzymując przyjazną postawę.
— Mi również miło, Foma Przewalski i to ja ciebie wprowadzę — oświadczyłem, a następnie odchrząknąłem, zabierając przy tym rękę. — Spokojnie, nikt tu raczej nie ucieka ani się nigdzie nie spieszy, wszystko raczej powoli — mruknąłem, przeczesując dłonią włosy i parskając śmiechem. — Proponuję zostawić twoje bagaże w pokoju, a później przejść do szybkiej oprowadzanki po terenie szkoły, co ty na to? — zapytałem, poprawiając okulary, które już zdążyły zjechać mi z nosa i ukazać na nim małą pamiątkę, bo zakończeniu ostatniego roku. — W planie główny budynek ze stołówką i zahaczenie o kuchnię, ukradnięcie czegoś dobrego, biblioteka z naszym jakże cudownym i sławnym bibliotekarzem, a w tym czasie pewnie natkniemy się na dosyć dużo uczniów, o których coś ci tam mogę opowiedzieć.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz