niedziela, 18 lutego 2018

Wprowadzenie: Izel [8]

— Biały może macie? — zapytała z cudownym, szerokim uśmiechem ku pokrzepieniu naszych serc, serc zwykłych śmiertelników, a mi zrobiło się cieplutko, przyjemnie i bezpiecznie.
No, no, Przewalski zrobiłeś się mientki, bo te nowe osoby z pierwszych klas zdecydowanie ciebie rozczulały. Ale co poradzić, jeżeli one w końcu wydawały się osobami, które nie zjedzą ciebie przy pierwszym zakręcie czy nie porwą i nie schowają u siebie w piwnicy? Albo to ja po prostu wyjątkowo trafiłem najlepiej z naszej samorządowej trójki przewodników po uczelni.
Pokiwałem wesoło głową, prawie podskakując w miejscu.
— Yup, jak najbardziej — odpowiedziałem, odwzajemniając szeroki uśmiech. — No, to teraz chodźmy do twojego pokoju, w sumie to nie musisz się wysoko wspinać. W akademiku znajdziesz też sekretariat, oczywiście królestwo Mińska i Est, naszej ukochanej sekretarki, która zrobi wszystko dla ciebie za dobrą kawę, ale bez kawy nawet nie licz na uśmiech. No może przesadzam, ale wiesz pewnie, o co mi chodzi — stwierdziłem i przejechałem dłonią przez włosy. — Co jeszcze... Ah, pokój samorządu jest niestety na samej górze, czwarte piętro, jak wejdziesz to od razu się zorientujesz. Gdybyś miała coś do załatwienia czy coś byś zgubiła, to wiesz gdzie iść — powiedziałem w końcu i wyprostowałem się, gotowy do dalszej drogi. — Pomóc ci z bagażami?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

.
.
.
.
.
.
template by oreuis