piątek, 2 lutego 2018

Wprowadzenie: Izel [4]

— Bardzo trudny wybór, ale wolałabym wszystko zobaczyć i przy okazji posłuchać, panie Przewalski. Pokój i papierkowa robota może poczekać — odpowiedziała w końcu, odwzajemniając mój uśmiech, a ja parsknąłem śmiechem. Tak, tak, papierkowa robota zdecydowanie mogła poczekać jeszcze troszkę, w końcu nigdzie się nie spieszyliśmy. — Chyba, że nie za bardzo masz czas i ochotę — dodała po chwili z pytającym i wyczekującym mojej decyzji spojrzeniem, a ja odchrząknąłem, bo przecież od tego tu byłem, to miałem robić i taki również zamiar miałem. I to nie tak, że chęci nie miałem, bynajmniej, oprowadzanie nowych uczniów było całkiem miłą odskocznią od niektórych osób lub obowiązków. Taki tam, powiew świeżego, wiosennego powietrza przepełnionego czymś nowym i interesującym, a nie już stęchlizna, od której czasami uciec nie można było, a jeżeli już się dało, to przypłacić trzeba krwią i potem.
— Nie, nie, nie, i czas, i ochotę mam, a papierkową robotę bardzo chętnie zostawię nam na później, papiery nóg z tego co wiem nie mają, więc nie uciekną — odparłem, parskając śmiechem i drapiąc się po głowie.
Przewalski, spokojnie, zaczynasz panikować, prawda?
Klasnąłem, prostując się.
— To od czego wolisz zacząć? — zapytałem. — Biblioteka, główny budynek? Znowu do wyboru, do koloru, akademik pokażę ci na koniec, gdy będziemy iść do twojego pokoju, ok?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

.
.
.
.
.
.
template by oreuis