środa, 21 lutego 2018

Wprowadzenie: Hope [12]

Odłożył rzeczy na stolik, kiwając głową i w sumie była to dobra decyzja.
Nie żebym coś wiedział o gubieniu kart atlanckich, ale no cóż, przezorny zawsze ubezpieczony.
— Dziękuję, zapamiętam na przyszłość i zaopiekuję się troskliwie — odpowiedział, cały czas z uśmiechem i pogładził dłońmi spodnie. — Ładne tu te akademiki, urokliwe, nie ma co — dodał po chwili, ewidentnie chcąc zacząć jakąś dłuższą rozmowę i parskając śmiechem.
Pokiwałem głową, oczywiście odwzajemniając uśmiech.
— Tak, trzeba przyznać, jest całkiem przyjemnie, a wiem co mówię, bo już cztery lata mi się nazbierały — powiedziałem, w sumie orientując się przy tym, jak już dużo czasu spędziłem na uczelni.
Cztery lata od niezręcznego pierwszego dnia, pstrykania zdecydowanie za dużo zdjęć (ale były cudowne i dalej na nie spoglądałem!), poznania pieprzonego Dextera, bycia wrzucanym do jeziora i innych ciekawych przypadków. Czas leciał chyba coraz szybciej, oficjalna dorosłość się zbliżała, a ja w sumie dalej nie wiedziałem, co ze sobą począć, bo w końcu z tego głównego, jedynego planu już dawno musiałem zrezygnować. Westchnąłem, chowając dłonie do kieszeni spodni. Milutko.
— To co, szybkie obejście terenu uczelni? — zapytałem, przekręcając głowę w bok z uśmiechem na twarzy. — Główny budynek, biblioteka i proponuję też zobaczenie altanki.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

.
.
.
.
.
.
template by oreuis