— Jakbyś mi przeszkadzała, to nawet nie znalazłabyś się w tym pokoju, zacznijmy od tego, dobrze? — fuknął w końcu, zakładając nogę na nogę i rozsiadając się pewniej na krześle. Ponownie wzruszyłam ramionami i zastukałam kilka razy o parapet palcem. Tik nerwowy zdecydowanie ostatnio się nasilił, nie zaprzeczę. — Jesteś tu przeze mnie chętniej widywana, niż Oakley, serio, siedź do woli — oświadczył, parskając śmiechem, a ja jak na komendę podeszłam do łóżka i
— Jest aż tak upierdliwy? — zapytałam, po chwili się reflektując. — Przepraszam, głupie pytanie, oczywiście, że jest. Ale uwielbiany — zauważyłam, uśmiechając się szeroko. — A ja z tobą, jak mogłabym tu pewnie spędzić wieczność, bo jest spokojnie, to na noc nie zostanę, przepraszam — dodałam po chwili, już po raz setny, tysięczny parskając głośnym śmiechem, tym razem zasłaniając dłonią twarz.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz