Za dużo w zbyt krótkim czasie, za mocno, zbyt nagle. Przecież ja tutaj wykituję, jak tak dalej pójdzie. Kutas mamci się wprowadził, jak mi bachora sprawią, to nie ręczę za siebie, krew będzie tryskać dłużej, niż temu przyszło ustrzelić gola, przysięgam. Zawaliłem skrypt zaporę czy co to tam wie i tęczowe karniaki na twarzy ojca Dextera na oficjalnej pięknie świecą, ale w sumie to mogą mnie wyhaczyć szybciej niż zeszłoroczny przekręt z napisem "Hollyweed" w filmowej stolicy.
Zostało mi nic innego jak wcisnąć w uszy słuchograje, odpalić coś i wybrać się na jogging, bo nawet w pokoju nie miałem spokoju przez upierdliwą Przewalską, klejącą się jak rzep do psiego ogona i ciągle domagającą się czyjejś uwagi, najczęściej mojej.
Czy to, co z nią robiłem, było dopuszczalne?
Cytując Hamleta, akt piąty, scenę pierwszą, wers 425: Nie.
No, ale co, było, póki co pięknie, cudownie i pachnąco, no to, co miałem robić, jak nie brnąć w to bagno popsikane metrami sześciennymi Ambi Pur?
Zdecydowanie miałem przesrane, o czym my mówimy.
No, może nie tak jak nietypowy jegomość, najwyraźniej nowy, który wyginał się na wszystkie strony świata, szukając swoją nieszczęsną komórką, najpewniej, sygnału.
Że tu? Że sygnał? Że myślisz?
Kijem przez szmatę bym tego nie dotknął, szczególnie że uwalił się dupskiem przy ulubionym drzewku okolicznej sfory. Wytargałem samograje z uszu i łapiąc pierwsze lepsze chabazie, podbiłem do młodzieńca, szturchając go agresywnie w kark. Skok tygrysa, kozioł pandy, panika wymalowana na twarzy.
— O ja pierdolę, co ty wyprawiasz?! — Uniosłem brwi, uśmiechając się na słowa chłopaka, który spoglądał na mnie jak na skończonego wariata, którym w sumie byłem.
Było coś niepokojącego. Nieprzyjemny dreszcz i strzykanie w kolanie upewniło mnie, cholera, skończę w grobie, nie ma bata, jak nie teraz, to za jakiś czas, zobaczycie.
— Mógłbym zadać ci to samo pytanie. — Zerknąłem na rozbity telefon, potem na furiata, potem na niesławne drzewko i z powrotem na furiata. Wyrzuciłem uschnięte trawy i założyłem ręce na piersi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz