piątek, 16 lutego 2018

Róże [2]

Dość słabo rozgarnięta w rzeczywistości dziewczyna zamrugała gwałtownie, jakby obraz przed oczami znacząco jej się rozmazał, przyjęła dość dziwny grymas i nie wyglądała na najszczęśliwszą personę we wszechświecie.
No, a potem uśmiechnęła się promiennie i dygnęła, jak to na damę przystawało (wcale nie), białe włosiska zafalowały, podobnie jak tęczowe frędzelki szalika.
— Miło mi, Pelagonija Eternum — powiedziała, upewniając mnie w tym, że na sto procent jest moją parą i nie popełniłem żadnej gafy w myleniu osobistości. — Mam nadzieję, że dobrze minie nam wspólnie spędzony czas — dodała, zerkając na mnie bez zdejmowania uśmiechu z buzi. Była ładna, podobno miła, lubiła herbatę i kwiaty. Gdybym wiedział wcześniej, to kupiłbym jej jakiś fikuśny bukiecik, albo lepiej coś doniczkowego, bo cięte szybko gniją. Schną. Cokolwiek. No cóż, zostaje tylko doprowadzenie tego spotkania do kulminacyjnego momentu i dobrej zabawy i zaciągnięcie jej do kwiaciarni, żeby sobie dobrała jakiego chabazia dla własnej uciechy. Niestety, dzisiaj to ja będę dzbanem, który płaci za atrakcje.
— Ja również mam taką nadzieję. Pozwolisz, że ukradnę cię do miastowej kawiarenki na herbatę i ciastko? — Uniosłem brwi, nie ukrywając delikatnego, firmowego uśmieszku i mrużenia oczu. — Ale przedtem dopełnię tylko formalności — dodałem, wyciągając w jej stronę kartkę walentynkową z jakimiś pierwszymi lepszymi życzeniami z internetu. Byle do przodu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

.
.
.
.
.
.
template by oreuis