czwartek, 1 lutego 2018

Poszukiwanie zaginionej mutacji [3]

— Pomóc ci z nimi? — spytał, a ja spojrzałam na niego z wdzięcznością i oddałam część książek w niebieskie ręce chłopaka. A raczej pokiwałam głową, że może je wziąć, bo aktualnie nie mogłam nawet ruszyć brodą, gdyż musiałam nią przytrzymywać całą stertę. Nie wiem, po co ich tyle wzięłam, naprawdę. Ale muszę przeczytać wszystko, zanim na dobre zaczną się prace domowe i sprawdziany.
— To, czego szukamy? — zapytałam, gdy doszliśmy do odpowiedniej półki. Odłożyłam swoje książki na ziemię, siadając obok i powoli śledząc regał wzrokiem. Poklepałam miejsce obok siebie, sugerując, żeby chłopak na nim usiadł. — Aurel, prawda? — zapytałam nieśmiało. Nigdy się sobie oficjalnie nie przedstawiliśmy, ale kojarzyłam go z opowieści o chłopaku z niebieską skórą. W końcu aż tak dużo ich nie było w tej szkole. W sensie istot z niebieską skórą. — Mojego imienia pewnie nie znasz, Sofia, nie kręcę się dużo po szkole. — Zaśmiałam się, czując, jak rumieńce wpływają mi na twarz. Zakryłam twarz lokami, jak zawsze, kiedy nie chciałam, żeby moja twarz była widoczna. Ostatecznie brązowe loki zawsze mnie ratowały. Właściwie nawet nie wiedziałam, czego szukamy. Spojrzałam na dłonie, zauważając, że paznokcie są już lekko przydługie i trzeba je opiłować. Albo mogłam je dalej hodować i używać do samoobrony. Nie no, przecież nie grozi mi tu nic.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

.
.
.
.
.
.
template by oreuis