Nauczyciel widocznie był zaskoczony moimi słowami, ale nadal nie miał zamiaru mi odpowiedzieć. Odsunęłam się i podskoczyłam na dźwięk nazwiska profesora wypowiadany przez nieznany głos. Odwróciłam się, by ujrzeć fioletowowłową kobietę, która weszła do sali z pewnością osoby, która wie, że jest najsilniejsza i panuje nad resztą. Odsunęłam się, aż poczułam za plecami parapet, obserwując, jak nauczyciel idzie we wręcz przeciwną stronę, jednak drzwi zatrzasnęły się przed jego nosem. Rozmowy. Jeszcze więcej rozmów, w których ewidentnie prowadziła kobieta. Skąd ona się w ogóle tu wzięła? Czy ten teren nie jest już jakkolwiek chroniony? Szumiało mi w głowie, a ręce kurczowo trzymały parapetu. Kobieta ewidentnie była Remusowi znana z przeszłości, a on z nią obecnie rozmawiał. Chciał, żeby mnie wypuściła, to miłe, ale kobieta nie miała zamiaru.
— Rowena Tate, nie masz co się martwić, skarbeńku, to tylko brzmi źle — przedstawiła się, a ja obróciłam się zaskoczona, że mówi do mnie. Chciałam jej odpowiedzieć, stanąć prosto i odzyskać pewność siebie, ale mogłam tylko kulić się w rogu. No ale hej, siedząc w kącie nic nigdy nie załatwiono.
— Vanilia O'reila. Możecie mi wytłumaczyć co się tu dzieje? — spytałam, spoglądając z nauczyciela na nieznajomą. — Kim ona jest? — dodałam, patrząc już tylko na Remusa, który stał ze schyloną głową.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz