— Ładnie tu — skomentował, wchodząc do pokoju. — Dzięki za uratowanie czoła i życia belce — dodał, śmiejąc się. Nastawiłam wodę na herbatę, po czym wyciągnęłam torebkę z, którą w tym roku wzbogaciłam aż o jeden nowy smak cudownego napoju.
— Malinowa, porzeczkowa czy jagodzianą? — spytałam, sama parząc sobie malinową i porzeczkową w jednym dużym kubku. Taką, żeby choć odrobinę zasmakowała tą dobrą, Zilkową, którą piłam jeszcze niedawno, w domu. Nie zrozumiem nigdy osób, które wolą kawę. Przecie to gorzkie, niedobre, fuj. No ale, o gustach się nie dyskutuje, chyba, że chodzi o kawę.
Wyobraziłam sobie, jakby to było, gdyby było odwrotnie. Gdybym to ja nie wiedziała kim, czym jestem. Czy też tak bardzo chciałabym się dowiedzieć? Pewnie tak, chociaż na pewno bym się bała. Bo nigdy nie wiadomo co się podczas takich poszukiwań znajdzie.
Odchyliłam głowę do tyłu, przysłuchując się dźwiękowi gotowania wody, co przypomniało mi, że dalej nie wiem jaką herbatę zalać Aurelowi.
— Wiesz już co chcesz robić? W sensie po szkole? — spytałam nagle, ni stąd, ni zowąd. Nie wiem skąd się to pytanie wzięło i czemu je zadałam. Może podświadomie podążyłam myślami tą drogą i zadałam je, ponieważ sama nie miałam pojęcia?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz