czwartek, 15 lutego 2018

Niech żyją pajęczaki! [9]

Kpiące spojrzenie, bo oboje doskonale zdawaliśmy sobie sprawę z tego, że dziewczyna nie piśnie słowem o swojej małej tajemnicy i jej towarzyszu. Zaczęła przecierać okulary, prawiąc swoje morały i mądrości, starając się jakkolwiek załagodzić moje obawy. Tożsamość twórcy wielkiej księgi informacji o uczniach oczywiście nie wyjawiła, uśmiechając się delikatnie i znikając znowu w chwilowej fazie mielenia swoich myśli.
Dostarczyciel informacji o uczniach, nawet plotkach. Akuratnio zapowiada się na to, bym mógł mieć z ową personą przyjemność porozmawiać, ba, nawet poznać, a szkoda, bo taki mały, parszywy szczur, który wie wszystko i widzi wszystko, byłby bardzo pozytywny odebrany przez moją osobę. Przydałoby się być o jeden krok dalej niż inni i mieć możliwość posiadania kogoś w garści, tak w razie czego.
Jednak hej, w tym roku przecież przyjdzie mój Złoty Mąż.
— I nie martw się. Mimo wszystko, przeze mnie zostaniesz zapamiętany jako Ten, Który Nie Cierpi Pająków i Trzeba Przed Nim Je Bronić — dodała z uśmiechem, wzdychając cicho i odkładając okulary na swój nosek. Przewróciłem oczami, już któryś raz tego dnia i podrapałem się po policzku.
Matka Teresa z Katapulty się znalazła.
— Tak, skaczę z radości — prychnąłem cicho, ściągając brwi. — A więc, Izel, jak ci się tu podoba? Zaznajomiłaś kogoś, nie licząc oczywiście mojej głowy i twojej Tajemniczej Księgi?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

.
.
.
.
.
.
template by oreuis