sobota, 10 lutego 2018

Niech żyją pajęczaki! [5]

Schowała buteleczkę i uniosła delikatnie oczy, brakowało tylko przyłożenia wskazującego palca do brody i byłaby niczym wyjęta z filmu myślicielka, która nie wie, co zjeść na śniadanie. Koniec końców zawsze padało na naleśniki, bo wyglądają smacznie, a bohaterowie to idioci, dla których kanapka, czy jajecznica, to dno dna, dania dla plebsu i idźcie państwo w cholerę, ja zjem naleśniora. Z syropem klonowym i kosteczką masełka, oczywiście, bo jakże by inaczej. Nutella? Dżem? A na co to komu.
— One są po prostu cudowne. Poza tym to całkiem ciekawe, że niezależnie od tego jak długo będziesz je zabijać, one zawsze są — odparła po chwili namysłu, poprawiając spinkę, którą dopiero wraz z jej ruchem zauważyłem. Biedronka. Serio miała niezłą korbę na punkcie owadów. — A tak porzucając moją fascynację, panie Nivan, przejdźmy na pańskie. Czym się pan interesuje, nie licząc mordowania pająków? — Przewróciłem oczami, słysząc poważny ton, jaki narzuciła dziewczyna. Coś oprócz zabijania paskudztw? Pewnie by się znalazło.
Pan Nivan, jakże beznadziejne to zabrzmiało, miałem ochotę zapaść się pod ziemię i nigdy stamtąd nie wracać, bo wróciło do mnie echo dzieciństwa i zrozumiałem, że tak właściwie dalej nie lubię tego imienia, brzmi wręcz beznadziejnie, mamo, za jakie grzechy?
— Ułaskawianiem młodych dam i dbaniem o prywatność. — Uśmiechnąłem się gorzko, przekrzywiając delikatnie głowę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

.
.
.
.
.
.
template by oreuis