— Wiesz, raczej niechętnie, jak mam być szczery. — Skrzywiłem się znacząco, bo naprawdę, wizja mojej szafy zamieszkiwanej przez chmarę owadów, pajęczaków i kto tam jeszcze wie, co by się w niej zalęgło, nie była zbyt optymistyczna i odganiałem się od niej rękami i nogami. — Skończmy już tę gadaninę o stawonogach, jeszcze chwila i zacznę mieć wrażenie, że jakiś włochaty osobnik łazi mi właśnie po ramieniu. — Przetarłem ramię, podrapałem się po barku i prychnąłem cicho, bo tarantula na brzuchu już się zdarzyła. Sadystyczne zapędy Xaviera doprowadzały człowieka do szału, szczególnie gdy wymyślał sobie, że tak w sumie to dawno kogoś nie skrępował i nie podręczył paskudnymi odnóżami swojej ukochanej Krysi. Nie rozumiem, jak takiego potwora można nazwać Krysia, no do cholery jasnej.
piątek, 16 lutego 2018
Niech żyją pajęczaki! [13]
Etykiety:
Niech żyją pajęczaki!,
Nivan Oakley
— Cóż, jeśli tak bardzo chcesz, mogę w niej wyhodować mole, to zawsze jakaś alternatywa. — Miałem ochotę, z jednej strony głośno się zaśmiać i pokiwać głową, a z drugiej coś rozwalić gołą pięścią, bo prawdopodobnie dziewczyna była do tego zdolna, a żart mógł przerodzić się w coś o wiele większego i o wiele gorszego. Zostałoby mi tylko nakleić na drzwi szafy wielki napis "Hotel/Motel" i czekać aż te wszystkie owady się zlecą, bo i tak nie byłoby już z tego wyjścia. Losie, że to zawsze ja wpakuję się w takie bagno, z którego wyjścia nie ma, albo jest bardzo dobrze ukryte.
— Wiesz, raczej niechętnie, jak mam być szczery. — Skrzywiłem się znacząco, bo naprawdę, wizja mojej szafy zamieszkiwanej przez chmarę owadów, pajęczaków i kto tam jeszcze wie, co by się w niej zalęgło, nie była zbyt optymistyczna i odganiałem się od niej rękami i nogami. — Skończmy już tę gadaninę o stawonogach, jeszcze chwila i zacznę mieć wrażenie, że jakiś włochaty osobnik łazi mi właśnie po ramieniu. — Przetarłem ramię, podrapałem się po barku i prychnąłem cicho, bo tarantula na brzuchu już się zdarzyła. Sadystyczne zapędy Xaviera doprowadzały człowieka do szału, szczególnie gdy wymyślał sobie, że tak w sumie to dawno kogoś nie skrępował i nie podręczył paskudnymi odnóżami swojej ukochanej Krysi. Nie rozumiem, jak takiego potwora można nazwać Krysia, no do cholery jasnej.
— Wiesz, raczej niechętnie, jak mam być szczery. — Skrzywiłem się znacząco, bo naprawdę, wizja mojej szafy zamieszkiwanej przez chmarę owadów, pajęczaków i kto tam jeszcze wie, co by się w niej zalęgło, nie była zbyt optymistyczna i odganiałem się od niej rękami i nogami. — Skończmy już tę gadaninę o stawonogach, jeszcze chwila i zacznę mieć wrażenie, że jakiś włochaty osobnik łazi mi właśnie po ramieniu. — Przetarłem ramię, podrapałem się po barku i prychnąłem cicho, bo tarantula na brzuchu już się zdarzyła. Sadystyczne zapędy Xaviera doprowadzały człowieka do szału, szczególnie gdy wymyślał sobie, że tak w sumie to dawno kogoś nie skrępował i nie podręczył paskudnymi odnóżami swojej ukochanej Krysi. Nie rozumiem, jak takiego potwora można nazwać Krysia, no do cholery jasnej.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz