— Nic na mojej warcie ci nie padnie. — Mimowolnie uśmiechnąłem się na słowa Hopecrafta, bo było to jakieś takie niby miłe, podnosząca w jakimś stopniu na duchu i w sumie to dość zabawne. Dłoń szybko mnie naprostowała, pan perfekcjonista, nie moja wina, że mam krzywy kręgosłup. — Najlepiej zamknij oczy, nie patrz i nie przeszkadzaj — mruknął, a mi zostało tylko przewrócić oczami z udawanym oburzeniem. Jakże tajne procedury skrywał chłopak? Uznałem, iż stawianie jakiegokolwiek oporu jest zbędne i przymknąłem oczy, mając nadzieję, że blondyn nie postanowi wykonać zamachu na moją osobę.
Zamiast tego zostałem obdarowany kilkoma stuknięciami w dobrze znane i pamiętane miejsce, mrowieniem, pieczeniem, nieopanowanym spięciem się mięśni brzucha i wstrzymaniem oddechu. Bo było dziwnie. Nawet bardzo.
— Jaką masz dietę? Stwierdzono u ciebie skłonności cukrzycowe? — spytał nagle, dalej muskając opuszkami brzuch, dalej utrzymując w powietrzu napiętą atmosferę i niepewność, bo nie odzywał się, nie pisnął nawet słówkiem o tym, co widzi, ile coś widzi i jakoś nieciekawie mi się to wszystko zapowiadało.
— Chude mięso, strączki, owoce, warzywa, to, co zazwyczaj zalecają. No i te przeklęte dwa litry wody dziennie. — Otworzyłem oczy, by zamknąć je jeszcze szybciej, bo zobaczyłem dużo. Zbyt dużo. Błagałem, tylko żeby Hopecraft sam nie dostrzegł mojej gafy, bo powód noszenia rękawiczek zdecydowanie nie był czymś, czym chciałby się dzielić.
Dlatego postanowiłem po prostu milczeć w tej kwestii.
— Jeśli chodzi o cukrzycę, to nie i nie była powodem mojej... Choroby? Jedyne co mnie zaprowadziło na leczenie nerkozastępcze to kłębuszkowe zapalenie. A raczej powikłania i jakieś błędy lekarzy — mruczałem, starając się usunąć wirujący obraz sprzed oczu i wykluczyć z głowy pytanie, które kiedyś już mu zadałem, bo to wszystko zaczęło robić się niepokojące.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz