— I ze wzajemnością. — Zostałam mile zaskoczona, gdy to powiedziała, podpierając dłoń na biodrze i kiwając delikatnie głową. — Kawa? Herbata? Biblioteka? Takie miejsca zawsze brzmią dobrze na "rozkręcenie znajomości". — Nakreśliła cudzysłów palcami w powietrzu, a uśmiech nie znikał z jej twarzy.
— Za kawą nie przepadam, ale za to bardzo chętnie napiłabym się herbaty, dziękuję — odparłam z entuzjazmem.
Renula przytaknęła głową i ruszyłyśmy w kierunku akademika, aby wziąć co potrzebne. W duchu cieszyłam się jak dziecko, że udało mi się znaleźć z nią jakąś nić porozumienia. W międzyczasie skończyłam jeszcze szybko do pokoju, aby zostawić książkę i wziąć ewentualnie coś do przekąszenia. Ciastek akurat w moich zapasach nie brakowało. Byłam ich największą wielbicielką, wręcz uzależniona od tej kruchości i czekolady. Jedynie okruszki mogłyby wydawać się problemem, ale jeśli umiało się jeść w pewien szczególny sposób (który znałam!) to ich liczba zmniejszała się. Miałam nadzieję, że dziewczyna również lubi ciastka. Wzięłam ze sobą jedne z ulubionych, bo okazja była idealna. Już zwłaszcza, że mogłam je zjeść w naprawdę dobrym towarzystwie. Renulę mogłam zaliczyć do osób otwartych, które szczerze i bez zbędnego owijania w bawełnę mówiły, co myślą. Naprawdę mi to imponowało, zapewne dlatego iż sama tak nie umiałam. Biegnąc z paczką ciastek pod pachą, szybko znalazłam dziewczynę. Byłam chyba bardziej szczęśliwa niż myślałam, bo opakowanie moich ulubionych przekąsek zmieniło kolor na żółty.
— Taki już urok Przewodnika Barwy. Jednak w następnym roku mam zamiar poważnie wziąć się za kontrolowanie tego. — Uśmiechnęłam się, a paczka po chwili znowu miała poprzedni wygląd.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz