czwartek, 25 stycznia 2018

Kuchenne rewolucje w postaci buszowania po szafkach [5]

— Muffiny czekoladowe, nic specjalnego, a przynajmniej kucharkom humor poprawię to może i obiad będzie trochę lepszy — mruknął, a ja ponownie się zaśmiałam. No tak, obiady nie były najlepsze, ale aż takie złe też nie. Założył fartuch (kto to kupował?!) i nalał sobie porządną porcję kawy do kubka. Otworzyłam buzię, żeby coś powiedzieć na temat tego, bo jak to tak, tyle kawy w środku nocy, a potem się na bezsenność marudzi, ale zanim mogłam coś powiedzieć, chłopak mi przerwał. — Proszę, nie komentuj mojego sposobu na zdrowe życie. — No tak, kazań ma pewnie już wystarczająco. Zdecydowałam się więc udawać, że nie widzę kubka w dłoni blondyna i zrobić sobie herbatę.
Ponownie ziewnęłam, po czym zabrałam kubek z tej samej szafki, z której przed chwilą brał go Foma i na chybił trafił otworzyłam szafkę obok. Udało się, przede mną stały pudełka z różnymi herbatami. Wybrałam malinowo-miętową, zagotowałam wodę i zalałam. W tym samym czasie obserwowałam, jak chłopak wyjmuje kolejne składniki i wszystko ze sobą miesza.
— Mogę jakoś pomóc? — spytałam cicho, nie chcąc mu przeszkodzić. — Albo chociaż wylizać miskę? — zaśmiałam się. W domu zawsze jak mama albo ciocia coś piekły, to z rodzeństwem wyjadaliśmy resztki czekolady i masy do ciast, mimo ostrzeżeń mamy, że od surowych jajek i mąki boli brzuch.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

.
.
.
.
.
.
template by oreuis