czwartek, 25 stycznia 2018

Kuchenne rewolucje w postaci buszowania po szafkach [4]

Wzięła jedno z ciastek i wsadziła je do buzi, uśmiechając się szeroko oraz spoglądając na mnie. Oho. Parsknąłem śmiechem, po czym wyciągnąłem formę na muffiny, cały czas oczywiście kręcąc głową.
— Czo besiesz robł? — zapytała, a ja podniosłem prawą brew do góry. Zaśmiała się. — Chciałam powiedzieć, co będziesz piekł? — powtórzyła, tym razem zrozumiale dla mnie, biorąc jakąś szklankę i wlewając sobie kranówkę.
Westchnąłem, kombinując przy piekarniku, by zaczął się nagrzewać, a po nastawieniu odpowiednich pokręteł ruszyłem po resztę składników oraz ten cudowny fartuch imitujący roznegliżowaną panią w kostiumie kąpielowym. Kucharki zdecydowanie miały ciekawe poczucie humoru.
— Muffiny czekoladowe, nic specjalnego, a przynajmniej kucharkom humor poprawię to może i obiad będzie trochę lepszy — mruknąłem, zawiązując paski od fartucha.
Pyk, i kawa zrobiona. Z szerokim uśmiechem wziąłem kubek do rąk. Jak ja to uwielbiałem, nawet w środku nocy.
— Proszę, nie komentuj mojego sposobu na zdrowe życie — zacząłem, widząc wzrok brunetki oraz to, jak otwiera usta, żeby prawić mi kazania.
W końcu od kazań miałem rodziców. Wandę. Dextera, a ten i tak ostatnio pozwalał sobie na za dużo, za każdym razem wypijając moją kawę, którą zrobiłem dla siebie, a nie dla tego pieprzonego dupka tak bardzo ukochanego przeze mnie. No.
Odwróciłem się na pięcie, kubek odkładając na blat i rozpoczynając bawić się w małego kuchcika Przewalskiego.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

.
.
.
.
.
.
template by oreuis