piątek, 19 stycznia 2018

Kuchenne rewolucje w postaci buszowania po szafkach [0]

Wcale nie szedłem do kuchni o godzinie dwudziestej trzeciej, minut czterdzieści trzy. Wcale nie szedłem po kawę. No cóż, już dawno miałem na sobie cieplejszy sweter zarzucony na luźną piżamę, już dawno wylazłem po cichu z pokoju, zostawiając biednego Dextera samego w łóżku z poduszką, która choć trochę imitować miała mnie (bo muszę to powiedzieć, ale muszę, ledwo wydostałem się z jego objęć). Dlaczego kawa? Sam nie wiem, może naszła mnie po prostu ochota, w końcu kto nie lubi dobrej kawy w środku nocy. I może przy okazji zostawię miłą niespodziankę kucharkom, robiąc jakieś szybkie i proste ciasto... No i może wypalę jednego papierosa, tylko jednego, w końcu tak dawno tego nie robiłem, a już chwilę temu podkradłem je Dexterowi z płaszcza, puszczając mu tylko oko w odpowiedzi na pytający wzrok.
Westchnąłem, przeciągnąłem się i wyszedłem z budynku, na moje szczęście nie zauważony przez kogokolwiek. Bardzo dobrze, idealnie.
Ale jednak tak perfekcyjnie nie było, bo gdy dotarłem ostatecznie do kuchni, to światło zostało już zapalone, a drzwi uchylone. Ściągnąłem brwi i pociągnąłem je w swoją stronę.
Powiem tak, spodziewałbym się każdego. Mojej ukochanej siostrzyczki, profesora Remusa, Nivana Oakleya czy nawet ukochanej przez wszystkich Pel, ale nie... Sofii. Brunetki, która buszowała wesoło po szafkach i półkach. Parsknąłem głośnym śmiechem, co ewidentnie zwróciło uwagę dziewczyny na mnie.
— A co tu panienka robi o tej późnej godzinie?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

.
.
.
.
.
.
template by oreuis