Ściągnęła brwi, wyglądając na zawiedzioną. No cóż, co zrobić, ja na to poradzić nic nie mogę. Odwróciła wzrok, zapatrzyła się w coś, najwidoczniej interesującego, za oknem i odpłynęła na chwilę, pozostawiając mnie samego ze sobą. Chwila na odetchnięcie, chwila na odpoczynek, idealnie. Westchnąłem, zamykając oczy i odchylając się do tyłu na krześle. Tyle rzeczy do przemyślenia.
— Czyli musimy po prostu tolerować doceniać jej sztukę, nie wiedząc, kto ją napisał i kim jest? — zapytała, a ja otworzyłem oczy. Przekładała tomik z dłoni do dłoni, ręki do ręki, jakby niedowierzając, że to, co powiedziałem, było prawdą. Pokiwałem głową, już nawet nie wysilając się na odpowiedź. Może miałem dosyć. — Na pewno wszystko dobrze? Wyglądasz na trochę przygnębionego. Jak chcesz, mogę pójść po herbatę — oświadczyła, uśmiechając się.
Oh, serio tak wyglądałem? Ściągnąłem brwi, westchnąłem i spojrzałem na dziewczynę spod okularów.
— Doceniam twoją propozycję, ale podziękuję. Nie lubię herbaty — odpowiedziałem krótko i na temat, wysilając się na odwdzięczenie uśmiechu. — Zresztą z niektórymi sprawami trzeba radzić sobie samemu, zwłaszcza jeżeli są dosyć... prywatne — powiedziałem, wstając z krzesła i podchodząc do okna z dłońmi włożonymi w kieszenie. — Ale jeszcze raz, dziękuję za propozycję. — Odwróciłem się, opierając się o parapet, by móc spojrzeć na brunetkę.
Wcale nie zaczynała mnie irytować. Może tylko troszeńkę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz