Ugładziłem jej włosy, poklepałem po głowie, znowu rozczochrałem i znowu umiziałem. No i tak w koło Macieju, zastanawiając się nad tym, który napar powinienem dzisiaj wybrać. Z jednej strony z chęcią wybrałbym coś, co znam, z drugiej oddałbym się czystej fantazji, losując pierwszą lepszą paczuszkę. Mogłem również spytać się mojej małej ekspertki i to chyba było najlepszą i najbezpieczniejszą opcją. O ile nie wpadnie na pomysł otrucia mnie jakimś dziwnym zielskiem...
— Chyba zdam się na twój gust, specjalistko, wiesz, że ja lewy jestem w tych sprawach — odparłem szczerze, nie spuszczając wzroku z białej główki mojej towarzyszki. Wypieki na policzkach powoli schodziły, a ona sama spokojniej oddychała. — Byle nie czarna, jakoś mi nie smakuje, wolę zieloną — dodałem prędko, zanim zdążyła coś odpowiedzieć.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz