czwartek, 18 stycznia 2018

Bezwładnie [11]

Pobladła nagle, cała, łącznie z oczami. Blask zniknął razem ze świadomością, odpłynęła gdzieś, zatonęła w ciele. Wszyscy ostatnimi czasy uciekają, zostawiają innych, wirują gdzieś w eterze. Dziwny czas. Naprawdę dziwny czas, dziwne zachowania, dziwne zdarzenia.
Gorzki uśmiech zatańczył na moich ustach, bo chyba postąpiłem źle. Wręcz okrutnie, beznadziejne, obrzydliwie. Paskudnie. Wróć, nie chyba, ale na pewno i to z wielu względów, wielu czynników, wielu rzeczy.
A później będę tego żałował, chociaż doskonale zdawałem sobie sprawę, z czym to wszystko się wiąże. Jednakże było mi tak trudno z tego wypełznąć. W przytulnym miejscu z dziewczyną było tak wygodnie, że nie chciało mi się szukać innej przestrzeni na ziemi, w której również mogłem się ukryć, zanurzyć i zniknąć razem z niektórymi informacjami.
— Ja ciebie też, Niv — odpowiedziała po chrząknięciu, cicho, z czymś, co delikatnie mnie zaniepokoiło. Chociaż wyglądała normalnie. Tak najzwyczajniej w świecie.
Coś zgrzytało bardzo mocno.
Ja zgrzytałem, tak w sumie.
I mimo że chciałem coś odpowiedzieć, uśmiechnąć się, zrobić cokolwiek, zostało mi tylko odsunięcie dłoni od twarzy, ściśnięcie jej w rękach i milczenie. Bo powietrze znowu zrobiło się ciężkie, bo coś kuło mnie w klatce piersiowej, drażniło, odbierało oddech. Jak bardzo zgrzeszyłem?
Cisza.
— Wiesz, że to już prawie rok? — Pytanie puszczone w eter, porwane przez wiatr, po chwili zaginęło gdzieś w tłumie. — Rok od niefortunnego madame. — Uśmiechnąłem się.
Zatańczyłbym z panią jeszcze raz, ostatni raz, nim skończy się ten bal.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

.
.
.
.
.
.
template by oreuis