Van uspokoiła się nieco, choć ja sama nadal miałam drobne wyrzuty sumienia. Nie chciałam wybierać między potencjalnym chłopakiem a najlepszą przyjaciółką, bo doskonale zdawałam sobie sprawę z tego, że wybrałabym dziewczynę. Problem polegał na tym, że Varen nawet nie wiedział, co zrobił źle, świadomy uczuć dziewczyny nie był, a i ona sama raczej stroniła od ich okazywania. Doskonale pamiętałam nasze oporne próby zejścia się z Vinem, przy których odwalaliśmy podobne harce.
— Uważam, że powinniśmy się wszyscy wybrać kiedyś jakoś razem do miasta. Coś zjeść, pospacerować. Ty, Vin, Varen i ja. — Zaśmiała się — Chyba musisz zmienić imię, Vera ci pasuje? — Wypiłyśmy kilka łyków dla smaku, zanim dolałam nam po solidnym kieliszku. Zdecydowanie należała nam się chwila odpoczynku, dawno nie urządzałyśmy żadnego — Ładnie pachnie, jest coś do jedzenia? Umieram z głodu. — Skinęłam z uśmiechem głową, wstając i ruszając do kuchni. Nałożyłam nam obu odpowiednie porcje obiadu, zanim wróciłam do przyjaciółki i ponownie rozsiadłyśmy się wygodnie przed cicho grającym telewizorem.
— Vera może być, a wspólne wyjście brzmi kusząco. Zobaczysz, jeszcze was powyciągamy z Vinem do klubu, zobaczycie — roześmiałam się. — Jesteśmy okey? Żadnego szału, szumu? Jaka jest twoja relacja z Varenem? — spytałam, unosząc brwi. — Vin wspomniał jedynie, że wcześniej z tobą chłopaczyna gadał i nie wiem, co wyście tam wyklarowali, że przyszedł do mnie z "Cesarz kocha najbardziej", proszę ja cię, już pewnie Dexter ma lepszy gust filmowy od niego — jęknęłam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz