poniedziałek, 1 stycznia 2018

12/10 [6]

I oto przede mną księżniczka w całej swojej okazałości. W pięknych warkoczach, w cudownej koszuli nocnej, w uroczych podkolanówkach, na widok których nie potrafiłem ukryć uśmiechu, bo po prostu tak bardzo do niej pasowały.
Przeniosłem ciężar ciała na lewą nogę, ponownie obleciałem dziewczynę wzrokiem. Nie powstrzymywałem uśmiechu.
Wyglądała na porządne dwanaście na dziesięć, jak mam być szczery. Mogłem jedynie zbierać szczękę z podłogi i fukać na swoje zwykłe, szare dresy, które wcale nie dodawały mi uroku, a wręcz przeciwnie.
— Dobry wieczór, coż to za okazja, że przychodzi pan o tej jakże późnej godzinie? — Oczywiście, cholerna dyplomatka. — Wchodź, chrupki krewetkowe już czekają. — Odsunęła się prędko i niczym kłoda runęła na łóżko. Zamknąłem drzwi i zacząłem odkładać rzeczy, gdy kolejny mruk przyciągnął moją uwagę. — To jest moje, tego drugiego nie ruszaj, jest Vene i tylko Vene — bączała w pościel, a ja uśmiechnąłem się, kręcąc z niedowierzaniem głową. Kochana Przewalska.
Zawisnąłem nad nią z lisim uśmiechem.
— Padam z nóg. Z rąk też. — Pisnęła, gdy delikatnie uwaliłem się na niej, wtulając twarz w jej włosy i śmiejąc się cicho. — Jesteś bardzo wygodna, Wandziu. — Za chwilkę opadłem obok niej. — Film, papu, czy plotki ploteczki? No, a może combo? — Wybijałem palcami miarowy rytm na własnym brzuchu, nie spuszczając wzroku z nastolatki.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

.
.
.
.
.
.
template by oreuis