Pisnęłam, podskakując zaskoczona przez Niva, który zdecydował się zaatakować mnie od tyłu.
— Nivan, nie strasz mnie, błagam — mruknęłam, uśmiechając się marzycielsko, bo jednak lubiłam to straszenie, a dłonią odszukałam policzek i musnęłam skórę, która nagle była szorstka przez krótki zarost.
Chłopak prychnął i zakołysał mną, jakbyśmy ponownie płynęli na parkiecie.
— Wszyscy mnie wkurwiają — stwierdził głośno, a ja zachichotałam, bo to było tak "nivowe", rzecz zupełnie niespotykana przeze mnie wcześniej.
Puścił mnie, a ja w końcu mogłam spojrzeć prosto w błękitne oczy, tym razem zmęczone i podirytowane, ale mające miejsce dla iskierek uwielbianych przeze mnie. Przyciągnął mnie do siebie.
— Bo mam prowadzić te głupie lekcje, bo nowemu fiutowi mamci źle się z oczu patrzy, bo Renulcia znowu mi napsuła krwi, Van wywala mnie z sali, Hopecraft coś kabaci, a zupa była za słona. No i nie spałem — mruknął, jakby był męczennikiem, a ja, choć zmartwiona, przewróciłam oczami.
I gdy już otwierałam usta, by skomentować całą sytuację, ten podniósł palec i przyłożył go do mojej twarzy, sam robiàc przy tym ciche "szzz".
— Bo sam nie lubię, komputer był ciekawy, a to paplanie już słyszałem. Nic nie mów, mam niedobór czułości — mruknął, po czym oparł policzek na mojej głowie, a ja ponownie parsknęłam śmiechem i wtuliłam się w chłopaka.
— A więc przytulaj się, ile chcesz — oświadczyłam. — I jak sam nie lubisz, to wpadaj do mnie po nocach. I weź coś do jedzenia. I komputer, to jakiś film obejrzymy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz