poniedziałek, 1 stycznia 2018

12/10 [0]

Uśmiechnąłem się pod nosem i cicho mruknąłem, gdy usłyszałem pisk dziewczyny, pełen paniki, spowodowany nagłym wyrośnięciem za jej plecami i przytuleniem blondynki od tyłu. Koniec końców uspokoiła się, złapała mnie za przedramiona spoczywające na jej brzuchu i zaśmiała się cicho.
— Nivan, nie strasz mnie, błagam. — Dłoń na moim policzku, delikatnie klepiąca nieogoloną skórę. Naburmuszyłem się i zabujałem dziewczyną z istnym oburzeniem na twarzy.
— Wszyscy mnie wkurwiają — stwierdziłem głośno, wywołując u towarzyszki kolejny chichot. Puściłem ją, a ona odwróciła się z tym wyrazem twarzy, uśmiechem, lekkim przekąsem i tą typową wandziowatością. Jej mina wyrażała czyste "serio?" pomieszane z "niby czym, co, Nivciu?". Wydąłem usta i znowu podszedłem do dziewczyny z zamiarem przytulenia jej. Póki nie ma Fomy, miałem przeczucie, że byłby gotów zabić mnie na miejscu bez większych skrupułów. Bo przecież to jego siostra, jego Wandzia, a ja byłem tym wandalem o zasadzie żywota "Złapać, zaliczyć, zostawić". Pradawna metoda ZZZ zmieniła swoje znaczenie. — Bo mam prowadzić te głupie lekcje, bo nowemu fiutowi mamci źle się z oczu patrzy, bo Renulcia znowu mi napsuła krwi, Van wywala mnie z sali, Hopecraft coś kabaci, a zupa była za słona. No i nie spałem — sapnąłem zrezygnowany. Nie mów o badaniach. Nie miałeś badań. Nie istnieją.
Wandzia przewróciła oczami, słysząc moje narzekania, bo byłem jak ten stary zgred, któremu nic nigdy nie pasuje. Jakby dopiero po chwili zakodowała ostatnie zdanie, ściągnęła brwi i już zaczęła otwierać usta, aby zacząć swoje kazanie, ale uciszyłem ją palcem.
— Bo sam nie lubię, komputer był ciekawy, a to paplanie już słyszałem — wybączałem, obejmując dziewczynę, wspominając wieczorne pisaniny bez większego sensu. — Nic nie mów, mam niedobór czułości. — Oparłem policzek o czubek jej głowy i zamruczałem cicho.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

.
.
.
.
.
.
template by oreuis