środa, 13 grudnia 2017

Pan do wynajęcia [6]

— Dwa pierwsze niczego nie zmienią, ostatnie daje jakąś nadzieję, że Foma wkurwi się na tyle, że Dexter z tego żywy nie wyjdzie, a na takie środki jestem gotowy. Przysługę, pieniądze, możliwość wnerwienia kogoś, co ci się tam zamarzy — odparł ze spokojem, który wydawał mi się być dla niego bardzo typowy, jednakże jak bardzo mogłem się mylić? W końcu to ten jakże tajemniczy, cudowny Hopecraft, który właśnie przez te wszystkie niewyjaśnione sprawy był jeszcze smaczniejszym kąskiem dla watahy wygłodniałych, napalonych nastolatek.
Puściłem nogi luzem, oparłem się o kolana łokciami, łapiąc przy okazji garba.
— Daj mi chwilkę na namyślenie się. — Co z tego, że odpowiedź była już dla mnie jasna, stała tuż obok blondyna i kusząco wywijała biodrami, zdając się być już bardzo niecierpliwą. Ściągnąłem brwi i uśmiechnąłem się delikatnie, co musiało wyglądać dość dziwnie, gdy zauważy się, że jednak gapiłem się na Hopecrafta z tym wyrazem twarzy. W końcu podniosłem się z miejsca i stanąłem tuż przed troszeńkę roślejszym, mężczyzną, na którego buźce wymalowana była pewność siebie i swego rodzaju poczucie dominacji, wyższości nade mną. — Miałem nadzieję na coś innego, Hopecraft, coś ciekawszego. — Firmowy uśmieszek, przekrzywienie głowy i mruk. Jego ściągnięcie brwi, bruzda malująca się na czole i ogólny grymas świadczyły tylko o jednym. — Oj żartuję, aż taką dziwką nie jestem, dobrze? Tak właściwie, to fakt frajdy, jaką będę z tego miał, mi wystarcza, możesz dorzucić paczkę fajek, tylko mocnych. Tylko powiedz mi gdzie, jak, kiedy i z kim. No co? Jestem prosty chłopak, potrzebuję jasnych instrukcji, jak budowa cepa.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

.
.
.
.
.
.
template by oreuis